30. Angielski w biznesie i w nauczaniu

30. american-1209605_1920Prawdopodobnie każdy w naszych czasach zetknął się z językiem angielskim. Albo w pracy, albo w rodzinie ktoś zapewne zna ten język. Obecnie nie są dla nas obce wyrażenia takie, jak fast food czy indoor sports, albo know-how, limit, interfejs.

Zapożyczenia te świadczą m.in. o tym, jak bardzo język angielski stał się obecny w naszym życiu codziennym. Wiele czynności czy zjawisk nazywamy właśnie tymi obco brzmiącymi terminami, zamiast szukać określeń typowych dla naszej grupy językowej.

Z drugiej strony tendencje tworzenia komunikatów zmierzają do skracania wszystkich nazw. Stąd, jeśli nie można przetłumaczyć czegoś w sposób krótki i zwięzły w naszym polskim języku, zazwyczaj stosuje się wersję oryginalną lub spolszczoną formę. Sprzyja temu wzrastające tempo życia, co znajduje odzwierciedlenie w języku.

Ale jak to się ma do angielskiego w biznesie?

Znający język angielski i często komunikujący się z innymi obcokrajowcami, potrafią ocenić poziom znajomości języka partnerów biznesowych i wiedzą czy spotkanie z nimi daje szanse na pełne zrozumienie się obu stron. Jego nieznajomość często może być wśród kontrahentów źródłem nieporozumień i niedotrzymanych warunków realizacji zamówień, w tym płatności. Dlatego warto skorzystać z pomocy tłumacza, jeśli nie jesteśmy pewni czy w czasie spotkania zostaną przekazane i odebrane treści zgodne z intencjami rozmówców.

Warto wiedzieć, że niektóre angielskie wyrazy łudząco przypominające polskie, nie zawsze znaczą to samo.

Np. actually – to znaczy właściwie (nie: aktualnie),

eventual – to ostateczny (nie: ewentualny),

a sympathetic – to pełen współczucia (nie: sympatyczny).

Oprócz takich pułapek, jest też szereg innych, jak na przykład tłumaczenia idiomów, zwrotów,  które mogą wprawić naszego rozmówcę w zakłopotanie, lub z trudem powstrzymywane „zdziwienie”.

Dla przykładu: chcąc powiedzieć „z góry wiedziałem/am”, nie można użyć zwrotu “I knew it from the mountain”, bo oznaczałoby to, że naszym informatorem jest góra np. Giewont. W tym przypadku należałoby użyć sformułowania:
“I knew it from the start”.

Podobnie, mając na myśli „spadek cen” wprowadzimy w błąd rozmówcę wyrażeniem “heritage of prices” – bo wtedy implikujemy spadek jako dziedzictwo, zamiast obniżenia cen. Prawidłowym zwrotem byłoby “price decrease”.

Dosłowne tłumaczenia, albo tłumaczenia „ze słownikiem w ręce”, ale z brakiem dopasowania do kontekstu  mogą doprowadzić do poważnych nieporozumień, możemy przez przypadek wywołać emocje, których chcieliśmy uniknąć w rozmowie, kogoś urazić lub w najlepszym razie rozmawiać o dwóch różnych rzeczach. Skorzystanie z wiedzy tłumacza z pewnością pomoże zbudować nam nie tylko dobrą markę ale także zapewnić osiągnięcie oczekiwanego rezultatu rozmowy biznesowej. Nie trzeba się obawiać o ujawnienie tajemnic służbowych, ponieważ każdy tłumacz ma obowiązek traktowania wszystkich zleceń jako poufne.

A jeśli chcemy sami nauczyć się angielskiego?

Jak najbardziej jest to dobra decyzja, wystarczy znaleźć odpowiednią szkołę językową, dopasować lektora do swojej osobowości, wyznaczyć sobie terminy w tygodniu, które poświęcamy na naukę, i …gotowe!

Wydaje się proste, a jednak jest to zadanie dla wytrwałych i słomiany zapał albo parę spotkań nie wystarczy. Trzeba przygotować się na wysiłek przede wszystkim pamięciowy i co najmniej kwartalną systematyczną naukę. Pamiętajmy, że ważne jest, żeby na samym początku wyznaczyć sobie cel nauki czy to będzie angielski używany w pracy, czy w czasie wakacji np. za granicą, gdzie większość obsługi porozumiewa się w tym języku lub jest to anglojęzyczny kraj, czy dla celów stricte specjalistycznych, gdzie sama znajomość branży nie wystarcza do prowadzenia rozwoju firmy, ponieważ publikacje czy też ważne informacje w danej dziedzinie można znaleźć głównie/jedynie w języku angielskim.

W trakcie nauki bądźmy wytrwali, nawet jeśli jest wiele innych kuszących spotkań, imprez w tym samym czasie, nie odpuszczajmy, bo nauka raz na dwa tygodnie nie przyniesie spodziewanych efektów. Do osiągnięcia tego celu najlepiej codziennie używać języka, praktykować, poprawiać błędy w czasie spotkań, pytać, mówić, czytać, słuchać i pisać w języku obcym. Gramatyka i stylistyka stanowią również integralną jego część. Niezależnie od wybranej metody nauki – pamiętajmy o systematyczności.

Dlaczego angielski?

Spośród tylu języków obcych wybieramy angielski – dlaczego? Przecież rosyjski jest używany w całej Azji a dodatkowo jest z rodziny języków słowiańskich czyli nam bliskich, niemiecki także wydaje się niemniej ważny. A jednak językiem biznesu w Europie Zachodniej i Ameryce Północnej jest angielski. Język programów komputerowych – też angielski. Nowości w medycynie też publikowane są przede wszystkim w języku angielskim. Wydarzenia sportowe, w których Polska bierze udział – również wszędzie jednym z języków jest angielski. W zasadzie nie ma dziedziny, w której ten język nie byłby przydatny.

Oznacza to, że przed angielskim nie uciekniemy.

Możemy go albo sami spróbować przyswoić, albo zaufać tłumaczom, którzy zajmą się przekładem w sposób profesjonalny. Nie każdy ma też predyspozycje do nauki języka, być może nie każdy znajdzie czas na jego przyswojenie, dlatego korzystajmy z wiedzy specjalistów w tej dziedzinie i podnośmy prestiż i markę własnej firmy.


30. SNC00327Autorką porady jest Natalia Krajzel 

anglistka, prowadzi własną działalność gospodarczą pod nazwą IRIS Natalia Krajzel, zajmuje się nauką języka angielskiego, pracowała jako lektor angielskiego na wydziale filologii angielskiej w Wyższej Szkole Zarządzania Marketingowego i Języków Obcych, a także w Akademii Wychowania Fizycznego im. Jerzego Kukuczki w Katowicach. Lingwistyka to jej specjalizacja nie tylko na studiach. Zajmuje się też tłumaczeniami w zakresie języka biznesu, ekonomii, prawa i dziedzin pokrewnych. Więcej o działalności na www.iris-tlumaczenia.pl